Jak tanio podróżować po stanach?
Ostatnie dwa lata mojego życia to pewien emocjonalny rollercoaster. Od pełnej błogości i miłosnych uniesień do kompletnego chaosu i rozpaczy, czasem nawet w jeden dzień, a wszystko za sprawą pewnej małej istoty, która całkowicie zawładnęła moim życiem. Tak, urodziłam dziecko i wciąż nie mogę w to uwierzyć, choć powoli dociera do mnie ogrom tego szczęścia 🙂 W skrócie: moja codzienność bardzo się ostatnimi czasy zmieniła i bywała przytłaczająca. Głównie dlatego, że ciąża i okres po porodzie przypadły na czas wybuchu pandemii. Pozostało mi wspominać niedawne podróże i mieć nadzieję na następne.
Jak to się zaczęło?
W czerwcu 2019 roku tuż przed wielką życiową zmianą wyruszyliśmy z mężem w miesięczną do Stanów Zjednoczonych. To było spełnienie mojego marzenia. Zabrałam wtedy ze sobą mały notatnik, z myślą, że będę zapisywać najważniejsze wydarzenia i wrażenia z danego dnia, tak, by nic nie umknęło mej pamięci. Nie miałam wtedy w głowie planów na napisanie książki, po prostu chciałam pomóc wspomnieniom. Notatnik leżał długo na moim biurku. Przeleżał całą ciążę, choć miałam wtedy już pomysł, by te krótkie opisy przelać na papier w jakiejś dłuższej formie, i miałam na to czas. Nie było jednak jakoś motywacji. Opowiadanie zaczęłam pisać dopiero z niemowlakiem przy boku, gdy czasu i siły było najmniej, ale właśnie wtedy pojawiła się MOTYWACJA do pisania. W ten sposób mogłam tę podróż przeżyć na nowo i podzielić się później wspomnieniami z rodziną i najbliższymi znajomymi.

Konkurs literacki
Tak się złożyło, że w dniu, w którym skończyłam pisać, zobaczyłam w lokalnej gazecie ogłoszenie o konkursie literackim. Momentalnie pojawił się w mojej głowie impuls do działania: „a jeśli to znak od losu?”. Wymagania konkursowe okazały się wysokie, de facto trzeba było przygotować książkę do druku, a nagrodą było samo wydanie. Nie zniechęcałam się jednak. Znalazłam profesjonalną korektorkę, składaczkę i graficzkę, które stworzyły projekt mojej książki. Konkursu nie wygrałam.
Projekt był jednak gotowy. I co teraz? Mam tak po prostu schować go do folderu w komputerze i o nim zapomnieć? No nie, włożyłam już w niego sporo pieniędzy to i za druk mogę zapłacić sama, a wydawnictwo to… Frogtranslation 🙂
Słowo się rzekło…
Zapraszam do zakupu mojej książki. To lektura dość rozrywkowa (podobała się nawet mojej teściowej, która połknęła ją w jeden wieczór, pisząc mi co chwilę, że nie może się oderwać), ale też mająca duży potencjał praktyczny — jeśli wybierasz się do Stanów lub marzysz o takiej podróży, po lekturze możesz dojść do wniosku, że taka wyprawa jest w zasięgu Twoich możliwości. Nasz budżet był naprawdę skromny, a odwiedziliśmy Nowy Jork, Chicago, Los Angeles, Las Vegas, Wielki Kanion, i kilka parków narodowych. Opowiadanie nie jest jednak tylko typowym dziennikiem z podróży. To również zapis moich własnych stanów, nie tylko emocjonalnych… Zapraszam do lektury!