Tłumaczenie różnorodnej literatury
Od „Głębokiego nawrócenia” do „Kryona” – czyli ostatnio przetłumaczyłam książkę
Ten dość osobliwy tytuł chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu, a dokładniej od momentu, w którym zdałam sobie sprawę, jak bardzo różnorodne zlecenia mogą się trafić internetowemu tłumaczowi literatury.
Pierwszą książką, którą kilka ładnych lat temu dostałam do przekładu, była „Deep Conversion/Deep Prayer” dostępna w moim polskim przekładzie (Głębokie nawrócenie/głęboka modlitwa) tutaj:
http://kmt.pl/pozycja.asp?ksid=25731
Natomiast mój ostatni przekład dotyczy książki będącej zapisem przekazów istoty anielskiej, która przemawia przez pewnego Amerykanina. Nie wchodząc w szczegóły, ani nawet nie oceniając żadnej z wymienionych pozycji, bo nie na tym praca tłumacza języka angielskiego polega, chciałabym w tym wpisie pokazać, że życie potrafi zaskoczyć:) Zaskoczenie może przytrafić się szczególnie tym, którzy swoje usługi oferują przez internet i są otwarci na różne, czasem niebanalne zlecenia. Myślę, że jeśli chodzi o tłumacza literatury angielskojęzycznej, jest to warunek wręcz niezbędny. Tłumacz tekstów literackich musi być otwarty na nowe wyzwania, musi zachować bezstronność i musi czerpać ze swojej pracy przyjemność. Nie wspominam tu o umiejętnościach, bo traktuję je jako sprawę oczywistą; natomiast wymienione powyżej predyspozycje zebrałam na podstawie własnego doświadczenia.
Dlaczego tłumacz musi być otwarty na nowe tematy? W ten sposób ćwiczy swój umysł, nie zamyka się w jakiś sztywnych myślowych ramach i jest w stanie dzięki temu przekazać intencje różnych autorów, nawet takich, których poglądy stoją w sprzeczności z jego własnymi.
Bezstronność tłumacza to również warunek niezbędny – nie może on pozwolić, by jego własne przekonania w jakikolwiek sposób wpłynęły na zabarwienie tekstu tłumaczenia – „kolory” trzeba odwzorować kartka po kartce zgodnie z tekstem oryginału.
Czerpanie przyjemności? Ktoś powie, że banał i że może się takiemu tłumaczowi przewróciło w główce. Jednak uważam, że tłumaczenie „za karę” nigdy nie przyniesie dobrego tłumaczenia. Dlatego jeśli tekst oryginału do tłumaczenia wydaje się wyjątkowo nieatrakcyjny, czasem lepiej po prostu nie przyjmować zlecenia. Ważne, żeby jakaś przyjemność z tłumaczenia na polski, czy angielski zawsze była, nawet jeśli wystąpi dopiero w końcowym etapie podziwiania gotowej pracy:)