Korekta językowa
Korekty tłumaczenia
Ze względu na moje duże doświadczenie w tłumaczeniu tekstów naukowych, jestem co jakiś czas proszona o „sczytanie” ostatecznej wersji przetłumaczonego artykułu naukowego tuż przed jego opublikowaniem. Niektórzy nazywają ten proces „szczotką”.
Moja chorobliwa wręcz dokładność, przynajmniej jeśli chodzi o kwestie językowe, bardzo ułatwia mi zadanie wyłapywania drobnych błędów w tłumaczeniu. Wychwycenie literówki, czy jakiegoś niedopatrzenia to dla mnie źródło sporej satysfakcji.
Teoretycznie, tekst przesłany do ostatecznej korekty powinien być już na bardzo dobrym poziomie stylistycznym i językowym, a moje zadanie powinno ograniczać się do przeczytania tekstu, ocenienia, czy dobrze się go czyta i wyłapania, wcześniej wspomnianych, drobnych błędów. W praktyce jest różnie. Szczególnie wtedy, gdy mam do czynienia z większą publikacją naukową, np. złożoną z artykułów różnych autorów, przetłumaczonych przez różnych tłumaczy i poddanych potem korekcie różnych redaktorów.
Bardzo często zdarza się, że w takim zbiorze przetłumaczonych na angielski artykułów naukowych, znajduję jeden czy dwa teksty, które odstają od reszty jeśli chodzi o poziom językowy. Ostatnio, miałam wrażenie, wynikało to z faktu, że autor artykułu był hiszpańskojęzyczny i w tłumaczeniu na angielski widać było naleciałości z języka macierzystego. Nie wpływało to korzystnie na strukturę zdań, stylistykę, czy dobór słownictwa.
Z drugiej strony, korekta takich niedociągnięć wykraczała poza moje kompetencje, przynajmniej w kontekście tego konkretnego zadania – „szczotki” tekstu tłumaczenia. Pozostało mi zasygnalizować problem klientowi i wiem, że ten konkretny artykuł został poddany ponownej korekcie językowej.