Tłumaczenia kulinarne
Tłumaczenie przepisów kulinarnych
Tłumaczenie przepisów kulinarnych może wydawać się na pierwszy rzut oka „bułką z masłem”, jednak z doświadczenia wiem, że metaforycznie może to okazać się znacznie bardziej skomplikowaną potrawą. Powiedziałabym, że tłumaczenie przepisów to raczej „bułka wyrabiana własnoręcznie z najlepszej jakości mąki, pieczona w specjalnym piecu, podawana z masłem ubijanym w pocie czoła”. Jeśli moja rozbudowana kulinarna metafora okazałaby się jednak niezrozumiała, napiszę krótko: tłumaczenie przepisów potraw jest skomplikowane i czasochłonne.
Kuchnia to kultura
Dzieje się tak z jednego, głównego powodu – potrawy kulinarne są częścią kultury danego kraju, dlatego w tłumaczeniu przepisów trzeba pogodzić zgodność z tekstem oryginalnym, zrozumiałość dla odbiorcy i zachowanie realiów kulinarnych obu obszarów kulturowych – obszaru autora tekstu oryginalnego i obszaru odbiorcy tłumaczenia tego tekstu. Są to czynniki bardzo często wręcz nie do pogodzenia. Tłumacz przepisów kulinarnych spędza więc wiele godzin nad paroma linijkami tekstu opisującymi sposób przygotowywania polskich pierogów, czy angielskiego placka, próbując znaleźć jakiś złoty środek. Trudność leży tu oczywiście w samych nazwach potraw, szczególnie tych tradycyjnych lub występujących tylko w danym kraju i nie mających bliskiego odpowiednika w innych kuchniach świata, o czym pisałam już trochę w artykule na temat tłumaczenia menu.
Każdy mierzy swoją miarą
Jest jednak jeszcze jeden problem – problem ze stosowanymi miarami. Angielskojęzyczne „cup”, które można by z grubsza zastąpić polską szklanką… no właśnie, czy można? Wystarczy zajrzeć na Wikipedię (tutaj), aby przekonać się, że szklanka szklance nierówna. Można również porzucić nazewnictwo związane z kulinarnymi akcesoriami i zamiast szklanek, łyżek i łyżeczek używać tradycyjnych jednostek miary i wszystko przeliczać na gramy i litry… ale zaraz, przecież w amerykańskich przepisach mamy uncje, kwarty i galony… Dobrze, że powszechnie dostępne w Internecie są tabele miar. Oczywiście, trzeba przy tym zwracać uwagę, jakiej dokładnie kuchni dotyczą dane przeliczniki. W końcu brytyjskie, czy australijskie jednostki mogą nie do końca odpowiadać tym amerykańskim… Przed tłumaczem przepisów kulinarnych stoi więc poważne matematyczne zadanie.
Tłumacz jak zwykle sam sobie sterem…
Jak zwykle to tylko i wyłącznie tłumacz decyduje o kształcie tłumaczonego tekstu, który wysyła do zleceniodawcy i tylko on za ten tekst odpowiada. Warto więc dobrze przemyśleć tłumaczenie przepisów na potrawy i zostawić sobie na to zlecenie dużo czasu, mimo że tekst objętościowo często jest krótki. W końcu chcemy aby czytelnikowi przetłumaczonej przez nas książki kucharskiej dobrze wyszła ta „zapiekanka pasterska”.