Tłumaczenia literatury dziecięcej
Tłumaczenia książek dla dzieci
Temat dzisiejszego postu jest dla mnie bardzo aktualny, ponieważ jestem właśnie w trakcie tłumaczenia książki dla dzieci z polskiego na angielski. Książka ma się ukazać na rynku amerykańskim. Ktoś może pomyśleć teraz: nie za odważna ta tłumaczka? Tłumaczy literaturę dla dzieci na język nie będący jej językiem ojczystym?
Cóż, mogę zapewnić, że sprawę potraktowałam bardzo zdroworozsądkowo. Już przy pierwszym kontakcie ze zleceniodawcą wyraziłam moje obawy i zaproponowałam uczciwe rozwiązanie: przesłanie próbki tłumaczenia. Nad jedną stroną tekstu siedziałam cały dzień, chciałam, żeby przetłumaczony fragment był wszystkim, co mogę z siebie dać. Dzięki czemu, w razie odmowy, moje przypuszczenia zostałyby potwierdzone – to zbyt trudne zadanie dla tłumaczki-Polki. Nie mam aktualnie jakiegoś stałego kontaktu z native speakerem, który mógłby mi służyć weryfikacją i radą w takiej sytuacji. Byłam tu zdana na siebie, ale wiedziałam, że zleceniodawca ma szybką i łatwą możliwość takiej weryfikacji – przebywa w Stanach Zjednoczonych.
Dostałam zielone światło! Od tamtej pory nadal daję z siebie wszystko, o czym może świadczyć samo tempo tłumaczenia – jeśli przetłumaczę dwie strony tej powieści przygodowej w ciągu jednego dnia, jest to dla mnie sukces. Jeśli chodzi o moje spostrzeżenia dotyczące samego tłumaczenia (przetłumaczyłam jak dotąd około 25% książki), to mogę powiedzieć, że z jednej strony, prosta budowa zdań i brak specjalistycznego słownictwa jest oczywiście ułatwieniem. Z drugiej strony, choć może to zabrzmieć dziwnie, jestem bardziej przyzwyczajona i oczytana ze stylem naukowym, który rządzi się swoimi prawami. Okazuje się więc, że zdanie typu: „Wyskoczył w górę, szturchnął go w rękę, z której wypadł kubek i potoczył się pod tylne siedzenie samochodu” jest dla mnie trudniejsze, niż zdanie wyrwane z rozprawy naukowej na temat laserów. Ot, takie dziwne preferencje. A może nie? A może po prostu nie ma „łatwych” i „trudnych” tekstów do tłumaczenia, są tylko takie, w których tłumacz jest wyćwiczony lub nie?
Ja również doświadczyłam takich trudności przy wykonywaniu tłumaczenia cieniutkiej książeczki, musiałam się z stylu naukowego przestawić na luźniejszy, bardziej obrazowy, a to nie łatwa sprawa 🙂