tłumaczenie artykułu o bezpieczeństwie w bankowości
Nie będę dzisiaj pisać o stricte bankowym tłumaczeniu – takimi tekstami zajmuję się z reguły rzadko, zostawiając niuanse finansowo-prawne w rękach tłumaczy przysięgłych. Piszę o bankowości elektronicznej, a dokładniej, o bezpieczeństwie w bankowości elektronicznej. Tłumaczyłam ostatnio artykuł na zlecenie profesora nadzwyczajnego ze Szkoły Głównej Handlowej, dotyczący właśnie tego tematu.
Omawiając szczegóły tłumaczenia, Pan Profesor powiedział mi przez telefon żebym słówka specjalistyczne zostawiła w tekście bez tłumaczenia, po polsku. Argumentował tę prośbę tym, że on jest w tym specjalistycznym słownictwie bardziej rozeznany, a chodzi mu bardziej o otrzymanie tekstu w języku angielskim napisanego dobrze pod względem stylistycznym. Oczywiście, rozumiałam tę prośbę. Bardzo często zdarza się, że klienci, pracownicy wyższych uczelni, wysyłają mi glosariusz słówek wraz z tekstem do tłumaczenia. To niewątpliwie ułatwia pracę. Pierwszy raz natomiast spotkałam się z sytuacją, gdzie miałam zostawić część tekstu po polsku.
Przez telefon nie miałam za wiele czasu do namysłu, dlatego zgodziłam się na to rozwiązanie. Jednak w trakcie samego tłumaczenia na angielski okazało się, że słownictwo specjalistyczne jest dostępne i na podstawie wiarygodnych źródeł, mogłam zaproponować odpowiednie ekwiwalenty. Skończyło się na tym, że wysłałam do klienta jednolity i gotowy tekst po angielsku. Nie tłumacząc już dlaczego – wyraziłam tylko gotowość konsultacji i pomocy w przypadku wątpliwości.
Dostałam odpowiedź, że tłumaczenie bardzo się podoba. I tyle. Mogę więc powiedzieć, że czasem warto zaryzykować i posłuchać intuicji tłumacza. Nawet jeśli to oznacza nie spełnienie wszystkich wstępnych oczekiwań klienta.