Tłumaczenie umów dla wydawcy
Tłumaczenie umowy dla wydawnictwa
Zawsze bardzo cieszy mnie możliwość współpracy z kimś „lokalnym”. Chociaż na co dzień działam globalnie – za pośrednictwem internetu – i doceniam ogrom możliwości jaki daje mi tak wykonywana praca, to gdy zgłasza się ktoś znajomy, świdnicki, bliski, odczuwam pewien rodzaj przynależności do najbliższej mi społeczności, mojego miasta. Nie inaczej było, kiedy zgłosiła się do mnie oficyna Zaklęty Papier (https://zakletypapier.pl/) z prośbą o tłumaczenie umowy wydawniczej. Ich losy śledzę od początku i bardzo im kibicuję, szczególnie widząc jak bardzo się rozwijają, spełniając marzenia o wydawaniu książek.
źródło: https://zakletypapier.pl/ksiegarnia/zaklety-papier-duchy-pustyni/
Tłumaczenie umowy między autorem a wydawcą książki odbywało się w tym przypadku z angielskiego na polski. Musiałam tu przede wszystkim brać pod uwagę terminologię związaną z prawem autorskim, która wcale nie jest taka oczywista. Problem pojawił się np. już w podstawowym słowie opisującym przedmiot umowy, tzn. „work” – czy jest to utwór, czy dzieło? W wielu umowach te dwa określenia są stosowane jako synonimiczne, inne źródła, szczególnie te dotyczące podatków, podkreślają istotną różnicę. Dzieło to pojęcie bardziej ogólne, utwór jest wtedy, gdy mamy do czynienia z przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze, rezultatem pracy człowieka, twórcy. Dlatego też, w tłumaczeniu umów o wydanie książki „work” to jak najbardziej „utwór”.
Kolejna kwestia, nad którą może się zastanawiać tłumacz umów wydawniczych to tłumaczenie „wynagrodzenia” należnego z tytułu praw autorskich. Do głowy może przychodzić „fee” czy „royalties”, jednak odpowiednie będzie tu „remuneration”, jako te o najogólniejszym znaczeniu. Pierwsze z wymienionych to bardziej „honorarium”, a drugie to „tantiemy”, czy „opłaty licencyjne”. Jak zwykle okazuje się, że im dalej w las, tym więcej drzew. Tłumacz nie ma wyjścia, musi zapuścić się w ten gąszcz językowych zawiłości jak najgłębiej, by zaproponować klientowi jak najwierniejsze tłumaczenie. Jest to szczególnie ważne przy tłumaczeniu umów.
Przy moich poszukiwaniach odpowiedniej terminologii do tego tłumaczenia natrafiłam np. na to dość obszerne i kompetentne opracowanie: http://www.translegis.com.pl/ll_archiwum/LL_2_10.pdf dotyczące terminologii POLTERM w zakresie polskiego prawa autorskiego, które bardzo mi pomogło w tłumaczeniu umów wydawniczych dla Zaklętego Papieru. Umiejętność wyszukiwania informacji, rozróżniania prawdziwych i przesiewania tych najistotniejszych jest niezbędna w przypadku współczesnego tłumacza.